Jesteśmy obecnie świadkami doniosłych wydarzeń o znaczeniu i skutkach wybiegających poza horyzont kilku czy nawet kilkunastu lat. Słyszymy nieustannie i zewsząd, że mamy do czynienia z kryzysem ekonomicznym, będącym wynikiem zachłanności i nieodpowiedzialności części środowisk gospodarczych (głównie sektora finansowego) i wspierających je polityków. Jego skutki dotykają nie tylko najuboższe grupy społeczeństwa, ale również całe narody, a w przypadku Europy znaczną część kontynentu. Jednak to o czym słyszymy i co widzimy, co budzi nasz słuszny niepokój, nie jest kryzysem. Jest to rezultat upadku modelu, tzw. „państwa opiekuńczego”, będącego zaprzeczeniem zasady pomocniczości, który dominował przez ostatnie dziesięciolecia w bogatej Europie Zachodniej i Południowej. Ten model państwa oparty jest na fałszywym założeniu, że zbiurokratyzowane instytucje mogą zastąpić naturalne relacje społeczne zbudowane na instytucji wielopokoleniowej rodziny i tradycyjnym systemie wartości. Naturalną potrzebę więzi międzypokoleniowej, w ramach której to rodzice zajmują się wychowaniem dzieci, a dzieci po dorośnięciu odpłacają im opieką w ich jesieni życia, zastąpiono powszechnym i przymusowym systemem emerytalnym oraz rozrzutnym i w znacznej części demoralizującym systemem tzw. świadczeń społecznych. Oba te rozwiązania, fałszywie przedstawiane jako zdobycze cywilizacyjne, nie dość, że dewastują naturalne więzi rodzinne i społeczne, to w dodatku rujnują finanse publiczne praktycznie wszystkich państw w naszym kręgu kulturowym.
W tak skonstruowanym świecie, cnoty jak: męstwo, sprawiedliwość, roztropność, umiarkowanie czy oszczędność, zostały zastąpione powszechnym, płytkim hedonizmem i konsumpcjonizmem, koncentrowaniem się na przeżywaniu chwili i skrajnym egoizmem. Konsekwencją tego jest świat bez wartości, bez rodziny i bez dzieci, a zatem świat bez przyszłości.
Główną chorobą zamożnych społeczeństw Zachodu jest dzisiaj samotność dzieci wychowywanych bez rodziców, samotność kobiet żyjących bez mężów, samotność ludzi starych pozbawionych więzi ze swoimi dziećmi i wnukami.
Wszystkie te patologie wielkimi krokami docierają do naszego kraju i są zadziwiająco szybko i bezrefleksyjnie absorbowane, szczególnie przez ludzi młodych, biorących za rzeczywistość nierealny świat obrazkowej cywilizacji lansowany przez „nowoczesne” media.
Proces ten, choć zaawansowany, jest jeszcze możliwy do odwrócenia. Aby skutecznie przeciwdziałać temu, co niszczy cywilizację Zachodu, do której poprzednie dwa pokolenia Polaków z tak wielkim utęsknieniem wzdychały, należy przywrócić właściwy, naturalny system wartości, więzi społecznych i postawić w centrum zdrowego społeczeństwa… rodzinę. Taką, jaką ją wciąż większość z nas zna i rozumie, czyli związek mężczyzny i kobiety, powołany do posiadania i wychowywania dzieci. Tylko w takim, ukształtowanym wielowiekową tradycją, modelu może rodzić się liczne i szczęśliwe potomstwo, poznawać świat prawdziwych wartości, uczyć się właściwego stylu życia, dziedziczyć dorobek kulturowy i materialny swoich rodziców i dziadków.
Jan Paweł II w liście na XVIII Międzynarodowy Kongres Rodziny w 1994 r. zaznaczył:
„Rodzina jest prawdziwym fundamentem społeczeństwa i stanowi jedno z najcenniejszych dóbr ludzkości. Jest środowiskiem posiadającym najlepsze warunki do przekazywania wartości religijnych i kulturowych, które pomagają człowiekowi w ukształtowaniu własnej tożsamości. Dzisiaj instytucja rodziny przeżywa kryzys i jest także narażona na liczne niebezpieczeństwa, których celem jest pomniejszenie jej świętej godności i jej szczególnego znaczenia, jakie posiada w Kościele i w społeczeństwie. Potrzeba więc odważnej i ofiarnej współpracy wszystkich ludzi dobrej woli, aby rodzinie współczesnej pomóc odkryć piękno i wielkość jej powołania: powołania do miłości i służby życiu”.
Właśnie temu celowi powinna służyć mądra, konsekwentna i wielowymiarowa polityka prorodzinna prowadzona przez państwo. To w najlepiej pojętym interesie państwa i narodu, w celu budowania siły biologicznej i ekonomicznej, a w konsekwencji politycznej, jest posiadanie zdrowych i obdarzonych licznym potomstwem rodzin.
Zatem polityka państwa w tym zakresie nie powinna być wyłącznie utożsamiana z jednorazowymi i chaotycznymi na ogół świadczeniami, które razem nie tworzą spójnej koncepcji (np.: dodatek z tytułu urodzenia dziecka, tzw. becikowe; zasiłek macierzyński; świadczenia rodzinne z Ośrodków Pomocy Społecznej; urlop wychowawczy, raz sześciomiesięczny innym razem dziewięciomiesięczny). Polityka ta powinna obejmować wszystkie obszary aktywności rodziny, poczynając od umocnienia jej pozycji: w aspekcie cywilizacyjnym i porządku konstytucyjnym, w należnym jej miejscu w społeczeństwie i państwie, i wreszcie samodzielności i sile ekonomicznej.
Zapis Art. 18 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej mówiący, że:
„Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo
znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”.
powinien stanowić bezwzględną normę konstytutywną dla wszystkich innych aktów prawnych.
W konsekwencji rodzina powinna mieć poczesne miejsce w porządku społecznym z nienaruszalnymi prawami rodziców do posiadania, wychowywania i wyboru drogi kształcenia dzieci. Nieliczne, na szczęście, przypadki patologicznych zachowań powinny być traktowane zgodnie z zapisami Kodeksu Karnego.
Siła ekonomiczna rodzin powinna być zbudowana przede wszystkim na aktywności zawodowej jej dorosłych członków (konieczne jest zasadnicze obniżenie opodatkowania pracy), nieograniczonym prawie dziedziczenia dorobku materialnego rodziców przez dzieci i wreszcie na nieskrępowanym prawie wyboru na co i w jakiej wysokości przeznaczać własne oszczędności. A jedynie tych, którzy ze względów losowych nie są w stanie poradzić sobie samodzielnie, wspierać pomocą organizacji charytatywnych i państwa.
Dopiero tak kompleksowy zespół działań może dać szansę na odwrócenie tego „samobójczego”, dla narodu oraz państwa, trendu objawiającego się dramatycznym spadkiem narodzin, wynikającym przede wszystkim z rozpadu tradycyjnego modelu i funkcji rodziny.
Odwołujemy się raz jeszcze się do słów Ojca Świętego Jana Pawła II:
„Kondycja rodziny znajduje bezpośredni oddźwięk w kondycji danego narodu. Nie wolno zapominać przede wszystkim o tym, iż to właśnie rodzina jest fundamentem i gwarancją społeczeństwa naprawdę wolnego i solidarnego”.
Ojciec Święty nazywa ją „tkanką łączną” społeczeństwa.
Kryzysowi rodziny zatem zawsze będzie odpowiadać kryzys społeczeństwa.
Dlatego też zapraszamy do wzięcia udziału w Kongresie Życia i Rodziny wszystkie środowiska i osoby, zarówno świeckie jak i duchowne, którym bliska jest troska o kondycję polskich rodzin, które są gotowe podjąć trud intelektualny i organizacyjny zbudowania kompleksowej, szerokiej i wielowymiarowej polityki prorodzinnej.
Oczekujemy, że efektem naszych dyskusji i prac będzie opracowanie pełnego programu polityki prorodzinnej wraz z propozycją praktycznych rozwiązań, służących jej wprowadzeniu w życie.
Wyrażamy przekonanie, że aby wybrnąć z bieżącego kryzysu ekonomicznego oraz bardziej trwałego i groźnego kryzysu cywilizacyjnego, należy przywrócić tradycyjne miejsce i rolę rodziny w społeczeństwie i państwie.
To wielopokoleniowa, szanująca tradycję i wiarę ojców rodzina, może być jedyną skuteczną receptą na kryzys. Do wypełnienia tej misji zapraszamy wszystkich Państwa.
Organizatorzy Kongresu